Aby zachować wpływ na najważniejsze decyzje dotyczące ogrodu, np. o wysokości opłat, trzeba posiadać członkostwo w stowarzyszeniu ogrodowym prowadzącym ROD. Nikogo raczej nie trzeba, więc przekonywać, że warto je zachować. Ale to nie wszystko.

W 2014 r. będziemy decydować, czy nasz ogród nadal będzie prowadził Polski Związek Działkowców, (jako ogólnopolskie stowarzyszenie ogrodowe), czy też lokalna organizacja, którą działkowcy powołają w ramach ogrodu. Zachęcamy do przeczytania, o czym warto pamiętać przy podejmowaniu decyzji.

Doświadczenie w prowadzeniu ROD – od powstania w 1981 r. PZD doskonali sztukę prowadzenia ogrodów. Dzięki PZD ogrody powstawały i przetrwały. 30 lata praktyki pozwoliło wypracować skuteczne systemy: organizacyjny, prawny, oświatowy, inwestycyjny, księgowy. Czy warto porzucać coś, o czym już się przekonaliśmy, że dobrze służy ogrodom?

Ocaliliśmy ogrody, bo byliśmy razem – po 1989 r. ogrody działkowe pozostały chyba ostatnim dobrem dostępnym niezależnie od grubości portfela. Pomimo licznych prób likwidacji, w Polsce nadal jest 5000 ROD, w których działki ma 1 000 000 rodzin. Działkowcy mają ustawę chroniącą ogrody przed dziką likwidacją, gwarantującą im odszkodowania, zwolnienia z podatków i czynszów dzierżawnych. Ten sukces był możliwy tylko dlatego, że milion polskich działkowców skupionych w ogólnopolskiej organizacji razem walczył o nową ustawę.

Skuteczni w obronie działkowców – od 1989 r. PZD broni ROD przed deweloperami, inwestorami i różnego rodzaju grupami interesu, które starają się pozyskać kosztem działkowców tereny pod inwestycje komercyjne. Te próby z pewnością się nie skończą. Świadczy o tym chociażby stanowisko Związku Miast Polskich, który chce skierować nową ustawę o ROD do TK. W tej sytuacji jedność i solidarność działkowców – wartości, których PZD jest synonimem – będą niewątpliwie nadal bardzo potrzebne.

Solidarność i pomoc – PZD pomaga ROD w inwestycjach w infrastrukturę ogrodową. W ramach wsparcia ogrody otrzymują fachową pomoc w przygotowaniu i realizacji inwestycji. Wypracowany został również system dotacji i niskooprocentowanych pożyczek. Szczególnie przydatny jest on przy okazji zdarzeń losowych, np. powodzi - odbudowa ogrodów nie jest niestety priorytetem władz publicznych. Dzięki zrzeszeniu w ogólnopolskiej organizacji, działkowcy z ROD dotkniętych jej skutkami mieli, do kogo się zwrócić o wsparcie w odbudowie. Będąc w PZD, działkowcy mają, na kogo liczyć.

Zabezpieczenie praw przy likwidacji ROD – PZD od lat skutecznie egzekwuje ustawowe obowiązki przy likwidacjach ROD. Dzięki doświadczeniu i ustalonym procedurom jest równorzędnym partnerem, w nie zawsze łatwych negocjacjach z władzami miast. Warto zdać sobie sprawę, że dla urzędników, pomimo ustawowych zapisów o odszkodowaniach dla działkowców i odtworzeniu ROD, konieczność ich przestrzegania nie zawsze jest oczywista.

Pomoc prawników – tereny ROD od zawsze kuszą „inwestorów”. W całym kraju prawnicy PZD prowadzą ponad 1000 postępowań, w których bronią działkowców. Do tego, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ustawa musiała dać właścicielom terenów więcej swobody w likwidacji ROD. Zapewnienie ochrony prawnej ogrodom nadal będzie jednym z ważniejszych zadań stowarzyszeń. Ogólnopolska organizacja jest w stanie zagwarantować działkowcom „własnych” prawników, którzy od lat specjalizują się w pomocy ogrodom.

Proste rozwiązywanie sporów – w małym stowarzyszeniu jakikolwiek spór działkowca z władzami ogrodowymi wymaga kierowania sprawy do sądu. W ogólnopolskiej organizacji, dzięki organom okręgowym i krajowym, można tego uniknąć. Rozpatrują odwołanie działkowca w ramach uprawnień nadzorczych nad ROD. Jeżeli ich decyzja usatysfakcjonuje działkowca, to angażowanie sądu staje się zbędne.

Obniżenie kosztów – ogrody to nie tylko przysłowiowa „marchewka”. Prowadzenie inwestycji, obowiązki podatkowe, opracowanie wzorów dokumentacji, umów, a nieraz również sprawy sądowe - to wszystko wymaga fachowej wiedzy, a więc i kosztuje. W większej organizacji koszty te są niższe - rozkładają się na wiele ogrodów mających podobne problemy.

Jesteśmy partnerem, nie petentem – interesy działkowców i ogrodów wymagają reprezentacji w relacjach z władzami miasta, a nawet, (czego doświadczyliśmy chociażby ostatnio) na poziomie krajowym. Kto w mieście będzie chciał rozmawiać z 50 stowarzyszeniami? Kto w państwie będzie rozmawiał z 5 000 stowarzyszeń? NIKT! Życie uczy, że aby władze traktowały działkowców jak partnerów, a nie petentów, muszą mieć po drugiej stronie silną organizację. Ze słabymi, rozdrobnionymi nikt nie rozmawia, bo niestety rzadko, kto się z nimi liczy.