Pan Koziołebski przyjechał do swojego przyjaciela, posiadacza dworu w Brodach. Na drugi dzień rano ze zmartwieniem stwierdził, że zapomniał przyborów do golenia.
Pan domu radzi mu, by pojechał do pobliskiego miasteczka do golarza. Pan Koziołebski postanowił jednak dać się ogolić wiejskiemu golarzowi. Zjawił się za kilkanaście minut i zabrał się do roboty.
Z niezbyt wielkim zadowoleniem zauważył pan Koziołebski, że chłopak, zamiast wziąć wody, pluje do miseczki, w której rozrabia mydło do golenia.
- Dlaczego plujesz do miseczki? - pyta chłopaka.
- Musę ano mydło rozrobić! Chłopom pluję wprost na gembę, ale panu bym nie śmioł!