Odpowiedź na to pytanie jest niezmiernie trudna. Z jednej strony są szumne i szczytne hasła zawarte w uzasadnieniu do ustawy, z drugiej wyjątkowa niechlujność w przygotowaniu projektu (liczne błędy, nawet ortograficzny), jego wewnętrzna sprzeczność i dwuznaczność. Oczywiście można przyjąć, że politycy PiS chcieli dobrze tylko niestety zadanie ich przerosło. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, iż ich „nieporadność” jest zamierzona. Składając projekt podważający dotychczasowe zasady funkcjonowania ogrodów zdawali sobie raczej sprawę, iż pomysł zmuszania gmin do sprzedawania działek jest niekonstytucyjny i nie ma szans na realizację. Stąd istnieją podstawy by przyjąć, że głównym celem inicjatywy jest rozbicie ruchu ogrodnictw działkowego zorganizowanego w PZD, uchylenie skutecznie broniącej istnienia ogrodów i praw działkowców ustawy o ROD oraz podporządkowanie ogrodów gminom i zdanie działkowców na łaskę urzędników. Oceny te są bardzo prawdopodobne zwłaszcza, jeżeli zważyć na poglądy reprezentowane przez posła Andrzeja Derę w trakcie rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym. Przypomnieć wypada, że Poseł A. Dera reprezentował Sejm przed Trybunałem w trakcie rozprawy dotyczącej zaskarżenia przez Miasto Wrocław zapisów ustawy o ROD. W jej trakcie poseł ten szeroko odwoływał się do kwestii samodzielności gmin i ich autonomii w dysponowaniu swym majątkiem. Ten zwolennik szerokiej autonomii samorządu lokalnego został teraz posłem sprawozdawcą ustawy, która rzekomo ma umożliwić wszystkim działkowcom wykup ich działek, większości już za 1 % ich rynkowej wartości a gminom odebrać praktycznie jakiekolwiek prawa do decydowania o dysponowaniu terenami ogrodów. Sprzeczność z rozumowaniem prezentowanym zaledwie kilka miesięcy temu przez Posła Derę przed Trybunałem Konstytucyjnym jest oczywista. Stąd wątpliwości, co do intencji jego i pozostałych posłów PiS podpisanych pod projektem, są jak najbardziej uzasadnione. Tak więc wiele wskazuje na to, że niejednoznaczność proponowanych mechanizmów nie jest spowodowana wyłącznie nieudolnością i niekompetencją autorów projektu, chociaż ich również nie można całkowicie wykluczyć. Co do zakresu wiedzy posła Andrzeja Dery można mieć wątpliwości, zwłaszcza gdy słucha się jego twierdzeń na temat rzekomych stosunków panujących w ogrodach i zasad funkcjonowania PZD.
|